Dzwoni telefon. „Dzień dobry. Proszę pana, mam taki dokument ze Stanów w sprawie emerytury. Ile będzie kosztowało tłumaczenie?”
Wtedy wiem, że szykuje się dłuższa rozmowa. Na moje pytanie dotyczące długości tekstu, odpowiedź jest zwykle standardowa: „Na pierwszej stronie jest trochę, druga jest cała, a na trzeciej właściwie niedużo.” Też niewiele wiem.
Osoby niemające styczności z tłumaczeniami / tłumaczami zazwyczaj nie są świadome faktu, że strona papierowa tekstu nijak się ma do faktycznej ilości jednostek przeliczeniowych. Są strony zawierające jedno krótkie zdanie; widziałem też stronę zawierającą ogólne warunki ubezpieczeń, napisaną tak małą czcionką, że po przekonwertowaniu jej do pliku tekstowego w tzw. normalnej wielkości, tekst liczył ok. 25 stron obliczeniowych.
Strona rozliczeniowa pozwala określić wielkość tekstu oraz wyliczyć wynagrodzenie. Gdyby podstawą były faktyczne strony papierowe, tłumacze otrzymywaliby teksty napisane na jednej stronie, których odczytanie jednakże wymagałoby użycia silnej lupy bądź mikroskopu…
W przypadku tłumaczeń przysięgłych wielkość strony rozliczeniowej została określona w Ustawie o zawodzie tłumacza przysięgłego (Dz. U. Nr 273, poz. 2702, Dz. U. Nr 107, poz. 2792 z 27 czerwca 2006 r.) oraz w Rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości z dnia 24 stycznia 2004 (Dz.U. Nr 15 z 2005 r., poz 131).
Jedna strona obliczeniowa tłumaczenia przysięgłego to 1125 znaków (ze spacjami) tekstu docelowego (czyli tekstu przetłumaczonego).
W przypadku dłuższych tekstów, na wydruku może zmieścić się więcej niż jedna strona obliczeniowa – należy być świadomym tego faktu. Wtedy będzie można uniknąć kłopotliwych rozmów typu: „Dostałem 2 strony tekstu na papierze, a policzył mi pan za 5 stron”. W takiej sytuacji można poprosić tłumacza o przesłanie emailem tekstu w MS Wordzie, co pozwoli na sprawdzenie prawidłowości wyliczenia w zaciszu domowym, bądź – upraszczając sprawę – poprosić o pokazanie statystyki tekstu na komputerze tłumacza (rzadkie). Osoby chcące sprawdzić wyliczenie w sposób dyskretny same zeskanują tłumaczenie w domu, przekonwertują je do edytora tekstu, a następnie sprawdzą liczbę znaków. Wtedy okazuje się, że wyliczenie było prawidłowe.
Kolejne nieporozumienie. „Wyszło mi 1400 znaków, czyli niecałe półtorej strony, a policzono mi za dwie. Dlaczego?”
Wyżej wymienione przepisy prawa regulują i ten aspekt tłumaczenia: każda rozpoczęta strona liczona jest jako cała.
Zatem teoretycznie tekst składający się z 1126 znaków powinien być traktowany, zgodnie z literą prawa, jako składający się z dwóch stron.
Kolejna sprawa to stawki. Istnieje, co prawda, tabela stawek wynagrodzenia za czynności tłumacza przysięgłego, ale dotyczy ona jedynie tłumaczeń wykonach na żądanie sądu, prokuratury, policji oraz organów administracji publicznej.
W przypadku tłumaczeń wykonanych na rzecz osób fizycznych lub prawnych, niebędących wyżej wymienionymi organami administracji publicznej, stawki nie są w żaden sposób regulowane. Podobnie zresztą, dentyści mają bardzo różne stawki za takie same zabiegi; prywatnie przyjmujący lekarze również samodzielnie ustalają swoje honoraria. Co ciekawe, jakoś nikt zazwyczaj nie prosi lekarza o rabat lub bonifikatę…
Tłumaczenia nieuwierzytelnione, czyli tzw. tłumaczenia zwykłe („nieprzysięgłe”) nie są uregulowane ustawowo, zarówno jeśli chodzi o długość strony obliczeniowej, jak i stawki. Tutaj tłumacz winien kierować się zasadami etyki zawodowej. Strona rozliczeniowa to najczęściej 1500 znaków (ze spacjami), choć zdarzają się strony krótsze, jak i dłuższe. Jeśli chodzi o stawki – powinny one odzwierciedlać wykształcenie tłumacza, jego doświadczenie i umiejętności zawodowe. Z tym też różnie bywa, ale to już zupełnie inna historia.